Klasztor Simone.

Utau

- Sól i keczup please!

*Smaka mi zrobiłaś *U**

Sziloh

Podszedł do Simone i zaczął ciągać ją za nogawki i warczeć .

Simone

Podaje keczup i sól. Głaszcze Sziloha no głowie, i daje mu żreć i pić.
- Utau, może jak zjemy, pójdziemy z psem na spacer? ^^

Sziloh

Zaczął szczekać i skomleć. Jakby potwierdzając.

Utau

- Ja z wielką chęcią się przejdę. Smile

Sziloh

Kiedy szli do parku, Sziloh zaczął ciągnąć w stronę sklepu zoologicznego .
Pomyśłał sobię :
- Może by mi w końcu moja pani kupiła jakieś fajne zabawki i jakiś fajny komplet rogza ...

Simone

- A ta, Utau, weśmy se pójdziemy do zoologa, pasi? xD bo muszę psiu zabaffki kupić i rózne inne pierdoły ^^
Iii skręcili do zoologa. A tam Simone kupiła piszczącego kurczaka, frisbee, jakąś karmę, piszczącego buta i... i... i taką ładną, metalową miskę i ładne, niebieskie posłanie. I jeszcze pluszaka - krecika. No i komplet rozga.

Utau

Są już w domku i gites majonez x3

- Nom, ja już muszę iść Sad

Sziloh

Wskoczył na Utau liżąc jej twarz, jakby się z nia żegnał.

Simone

- Uu, szkoda że tak krótko byłaś. Wpadnij jeszcze kiedyś ;] Sajo nara! (dobrze napisałam? o.O) - pożegnała się z Utau. - Hm, Sziloh chyba Cię lubi xD

Utau

Pogłaskała Szilusia po mordzie
- Pa Simone! Pa dziubasku!

*Pisze się Sayonara, albo Sajonara XD*

Sziloh

Przyszedł do domu, klapnął się na łóżku pani i zaczął ją lizać, po chwili zasnął.

Simone

*mwahahah, tak myślałam że przyjdziesz xD*
Pogłaskała lekko Sziloha po łepie. Słodkie, nieprawdaż? Sama potem się położyła spać. Łózko miała dla dwóch osób *dla tego Jedynego <333*. No i se śni się se, że ją kurde motylki gonią. Hehe.