Morze + plaża

Chilli

Najzwyklejsze na świecie morze z plażą. Cieszy się tutaj wielką popularnością, można popływać i nie ma tych cholernych rekinów! xDDD (i meduz w sumie też. Ale wodorosty są.)

Constantine

Consta przyszła na plażę z wywalonym jęzorem.
Suczka kochała wodę. I wodorosty. I uwielbiała polować na te pływające ponad powierzchnią wody trójkąty... Tak, te podobne do płetw... xd

Chilli

Zaczęła coś zawzięcie kopać w piasku xD

Constantine

Dostrzegła potencjalnego towarzysza zabaw.
- Ataak ! - wrzasnęła i rzuciła się na suczkę z głupawym uśmiechem na pysku XDD

Chilli

Odepchnęła lekko suczkę, pokazując pokrętny uśmieszek xD

Hayden

Przyszła, szurając stopami po piasku. Na sobie miała swoje ulubione krótkie szorty i bluzkę z krótkim rękawem. Uwielbiała taki strój.
- w końcu spokój. - odparła do siebie, spoglądając z lekkim uśmiechem na psy. Przysiadła na skale, palcem zaczęła rysować coś na ziemi - katanę i miecze sai. Jej dwie ulubione bronie. Dzisiaj nie miała żadnej z nich. Westchnęła, wbijając wzrok w morze.

Jesse

Za nią na piachu rozległy się ciche kroki, chwilę potem na hayden padł cień. Obszerne spodnie, bluza z kapturem i szerokimi rękawami. Powolnym ruchem pochylił się, jedna z rąk musnęła jej nagie ramię, przez bluzę dało się wyczuć chłód metalu. Jesse stał za nią.
- I co teraz ? - szepnął jej na ucho, jego broda była tuż przy jej szyi, w powietrzu nagle zawisło dziwne napięcie. Chłopak usiadł obok.
|Wracaj mi tu w tej chwili ! XDD|

Hayden

Wzdrygnęła się, słysząc chłopaka.
- a co ma być? - odparowała jedynie, tym razem jednak dokładnie dobierając słowa. Odwróciła wzrok, podciągając kolana pod brodę. - ja nie spełniłam misji, to spełni ją ktoś inny. Proste. - wzruszyła ramionami, bazgroląc na piasku.

Jesse

Parsknął śmiechem, odchylił się do tyłu podpierając na rękach.
- Na prawdę uważasz, że tak łatwo jest się mnie pozbyć ? - przewrócił oczyma patrząc na dziewczynę. - Masz papiery, wiesz więc jak wiele razy się wywijałem a byłem wtedy znacznie... głupszy - zmrużył oczy. Tia... Ale hormonów to miałem zdecydowanie mniej - skrzywił się.
- Ty, jak widzę, również o swoje życie się nie boisz. - powiedział patrząc na nią spod zmrużonych powiek.

Hayden

Wzruszyła ramionami, nawet nie racząc obdarzyć chłopaka spojrzeniem. Podparła się łokciami. - nie muszę. - odpowiedziała ironicznie. Była pewna, iż Jesse wiedział o braku jej broni, mógł też to wykorzystać. Przymrużyła oczy.

Jesse

- Owszem - stwierdził wściekły. Dlaczego był zły ? - Ale o siostrę mogłabyś zacząć się martwić. - rzucił w jej stronę dwie fotki, sam zaś zaczął bawić się jednym z nożem. Nerwowo, jakby nie wiedział co zrobić z rękoma.

Hayden

Zmrużyła oczy, spoglądając na zdjęcia. Pokręciła z niedowierzaniem głową.
- zostaw ją w spokoju. - odburknęła cicho, gniotąc w dłoniach zdjęcia. - to nie są zasady... - w odpowiednim momencie ugryzła się w język. Jej oczy zamgliły się przez chwilę, a potem wypełniły się złością.

Jesse

- jak nie ja, to ktoś inny - stwierdził. Nóż zniknął, twarz stała się beznamiętna... CHociaż nie, na wargach pełgał delikatny uśmiech. Wystawił swe oblicze do słońca. Po chwili spojrzał na Hayden z namysłem.
- Powinniśmy zginąć - powiedział cicho. - Oboje. Już dawno temu. - skrzywił się. - To spotkanie - Jesse mówił cicho, nadal patrząc w słońce. Mówił bardziej do siebie niż do niej - nigdy nie powinno było się wydarzyć - westchnął ciężko.

Hayden

- zostaw ją w spokoju. - powtórzyła chłodno, wstając. Otrzepała spodnie, spoglądając na chłopaka. - więc na razie. Skoro nigdy nie powinno się wydarzyć, co tu jeszcze robisz? Dlaczego podchodziłeś? - pytania kłębiły się jej w głowie, ale wypowiedziała tylko pierwsze zdanie. 'Na razie'. To jedyne, co potrafiła teraz powiedzieć. Ruszyła w stronę mieszkań, z oddechem płytkim jak nigdy dotąd.

Jesse

Zerwał się i pobiegł za nią, trafił w czuły punkt ? Zacisnął szczęki. Po co ? Bo ją lubił. Ten jej wybuchowy charakter i siłę kryjącą się w ruchach, gestach, słowach. Czuł, że policzki go palą.
- Nie. - stwierdził z uporem. - Nie zostawię. Ani ciebie, ani jej - powiedział. Drugie pytanie puścił mimo uszu.
- Ona jest przyjaciółką osoby mi bliskiej, jak myślisz, co by się z tą osobą stało, gdyby zginęła ? Bo ja uważam, że mimo hardego karczku nieco by się załamała. - powiedział bezwzględnie.