Park przy Central Street

Mitch

Prawie wybuchnął śmiechem jednak się powstrzymał. - No właśnie. Bezczelna płyta. pewnie specjalnie tutaj ktoś ją położył żebyś się wywróciła. - dodał z lekkim rozbawiniem. - ale ten ktoś nie wiedział, że będziesz ze mną. Gdyby nie moja ręką to napewno byś się wywróciła. - wyszczerzył się.

Rukia

-Tak, tak. To tak specjalnie! - pokręciła oburzona głową, zerkając jeszcze na płytę,która rzucała się w oczy. Puściła jego rękę i włożyła dłonie do kieszeni u jeansów.
-Czyli teraz jesteś jeszcze moim wybawicielem. - wyszczerzyła zęby w pogodnym uśmiechu.

Mitch

Tak, tak. Na nagrode czekam. - powiedział z wyszczerzem. - a teraz panienka prowadzi do swego domu. - dodał śmiejąc się.

Rukia

Kiwnęła głową, rozrzucając niedbale włosy, których końce smagnęły ją po policzkach.
-To ten, chyba prosto jeszcze. - powiedziała i wskazała palcem na bloki, które rosły w oczach z każdym krokiem.
-Mieszkam w tym zielonym na samej górze.- dodała dla jasności i skręciła nieco w bok.

Mitch

To masz pecha. Jestem złodzieje i zaraz Cię okradne. - powiedział spokojnie. - a ty o tym nic nie będziesz wiedzieć. - dodał spojrzawszy na nią. Uśmiechnął się lekko.

Rukia

-Ah, rozumiem. Taka mała niespodzianka? - uśmiechnęła się szeroko i wyszła na uliczkę między blokami. Kilka kroków i znalazła się przy klatce. Wyciągnęła z kieszeni u spodni pęk kluczy, jednym przekręcając w drzwiach. Przytrzymała je, czekając aż chłopak wejdzie na klatkę.

{czyli zt} ;d

Tabriz

Siedział i wpatrywał się w ludzi,wydawali mu się dziwni.
Znudzony zaczął kręcić się w kółko.

Lilianne

Usiadła na ławce. Z daleka od innych. Wyciągnęła książkę-starą, świadczyły o tym, pożółkłe i podarte kartki.

Tabriz

Szedł wzdłuż parku.Uważnie przyglądał się dziwczynie siedzącej na ławce w pewnym momęcie tak jakby zapomniał że idzie,podknął się o jakiś kamień i przewrócił się z wielkim hukiem na chodnik.Leżał tak przez chwilę dochodząc do siebie.